
Napiszę. Inaczej i milej. Nie o miłej i nie inaczo.
To chyba był ostatni moment, na zagarnięcie swojego życia, we głasną garść. Jak umykający piasek czasu. Przesypujący się, jego umownymi interwałami. Zaczynam i kontynuować zamierzam po raz kolejny, niepoddawanie się. Na przekór. Bliska mi osoba zapytała, czy zwariowałem? Co ja robię z twarzą? Jedna z matek moich dzieci. Najmłodszego. Nie zwariowałem teraz. Byłem taki zawsze. Tylko się powstrzymywałem, z grzeczności. Dla dobra nie mojego, lecz czyjegoś nie pytania. Kilka sreberek nie zmienia człowieka, nawet jego czystego, lub nie, sumienia. Serce bije mi równo. Spokojnie. Moje serce. Tylko moje. Inny bliski, znajomy, wcale się nie dziwi. Zawsze byłeś prowokatorem. Bez tego byłbyś jak każdy, nie zmieniaj tego. Do twarzy ci z prowokacją, powiedział i może ze wszystkich, których znam, ujął to najtrafniej. Mam wolną głowę, od rozterek. Robię co mogę, uczciwie, zwyczajnie. Mylę się, domyślam się, mam rację. Nie muszę jej mieć. Mogę się tym dzielić, jak świątecznym opłatkiem. Wolno mi. Być i kochać. Jakim chcę i kogo chcę. Wolno mi nie być, być obojętnym. Być lub nie. Nie w pytaniu. Lecz w na nie odpowiedzi. Wolność jest słodka i gorzka. Ale jest. Warta opinii, o które nie prosiłem i ich nie chciałem. Nie chcę. Niepokoją nieco. Już nie ranią.
Drugi dzień z rzędu rozmawiałem z koleżanką. Kontakt się urwał, na bardzo długo. Niespodzianka. Leki. Bezsenność. Nerwica. Depresja. Totalna, mimo to nie odstręczająca, raczej ciekawa. Inny krzyż, niesiony mimo wszystko, lekko. Dwoje szalonych, ze sobą rozmawiało. O szaleństwie dla innych, dla nas nie. Dopytywaliśmy się wzajemnie o rzeczy, które niejednego mogły by wystraszyć, jakby chodziło o jej ulubione perfumy, moje kolory koszul. Nie żałowaliśmy siebie. Mówiliśmy. Słuchaliśmy. Staraliśmy się zrozumieć. Rozpacz może być medytacyjna. Zabawna. Rozsądna i bez licytacji. Kto ma gorzej. Starczy nam tematu na długo. Nie toksycznie.
Poczekam na to, co przyniesie przyszłość. Wiem, że zupełnie nic nie wiem. A o tym co się zdarzy, nie mogę wiedzieć. Śmiertelność? Na pewno. Nieśmiertelność? Kto wie?